Lifestyle na całego!
Czytam dużo i różne treści. Zarówno w sieci, jak i w wersji papierowej. O inspirujących ludziach, jodze, wnętrzach, o rozwoju osobistym i zdrowiu. Jedną ze stron internetowych, na które często wpadam (a chcąc być precyzyjną, w każde niedzielne popołudnie 😊 ), jest blog Kasi Tusk Make Life Easier. Z tego, co pamiętam, zaczęło się od stylizacji, które są bardzo przyjemne po dziś dzień – kobiece, delikatne, niewymuszone, eleganckie, nawet w wersji casualowej. Taki paryski szyk w użyciu. Przyjemnie czyta się dobrze napisane artykuły o ubraniach, wnętrzach (okiem niespecjalisty, ale to bardzo na plus!), kosmetykach, poradach urodowych, sprawdzonych przepisach na pyszne potrawy (ciasto gruszkowo-migdałowe przepisu Kasi piekę regularnie!), życiu w Trójmieście. A zdjęcia? Przepiękne! Czytam z przyjemnością dla oka i umysłu.
Dobrze i pięknie
Ale dlaczego o tym wspominam? Ze względu na wpis, który pojawił się niedawno na blogu Kasi. Link tu. O czym? Wiadomo, że o wnętrzach! A konkretniej o tym, jakie aspekty należy przemyśleć w naszym mieszkaniu, aby czuć się w nim dobrze i aby było piękne. Wpis jest, moim zdaniem, szczególnie ważny ze względu na wstęp. Od strony bardziej społeczno-psychologicznej, pokazuje skąd się bierze współczesny obraz myślenia o szczęściu (ale raczej w kontekście estetyki) oraz traktuje o polskiej estetyce jako takiej. Zwraca też uwagę na ważny aspekt – przedmioty powinny być funkcjonalne i piękne, a nie piękne i… tyle. Oczywiście, nie dotyczy to wszystkich elementów wystroju, jedynie tych najważniejszych – sofy, foteli, stołu, lamp. Rzeczy dobrze, starannie wykonane, cieszą oko bardziej i dłużej, niż zdecydowanie tańsze wyposażenie. Materiał, z którego są wykonane i praca ludzkich rąk, wpływają w sposób bezpośredni na ich cenę. Czasem warto wydać więcej we wnętrzach, a czasem zaoszczędzić kupując np. coś z drugiej ręki.
Sztuka rozumiana szeroko
Wpis podkreśla również wagę szeroko rozumianej sztuki, o której w naszych polskich aranżacjach często się zapomina – ładne grafiki, obrazy, jakaś figurka, pamiątki rodzinne lub antyki, które od lat są w posiadaniu naszych bliskich, a teraz zapomniane stoją gdzieś w garażach, piwnicach i na strychach. Rozejrzyj się wokół siebie, może posiadasz coś wyjątkowego, co cieszy oko i można to wyeksponować.
Czym skorupka za młodu nasiąknie
A na koniec – waga edukacji! To prawda, estetyki można się nauczyć (pracowałam chwilkę ze studentami i widziałam na własne oczy, że to fakt!). Najlepiej, gdy zacznie się za młodu. W późniejszym okresie też jest dobrze, jednak trzeba się dokształcać na własną rękę. W programach obowiązkowych nauczania, zajęć dotyczących sztuki jest mało. Jeśli sięgniemy po zestawienia godzinowe, zobaczymy ogromne różnice pomiędzy Polską, a innymi krajami Europy. Niestety na naszą niekorzyść. Nic dziwnego, że mamy chaos architektoniczny za oknem i w domach. Nikt nam nie pokazał, że może być inaczej. Za czasów mojego dzieciństwa, gazetki szkolne na korytarzach delikatnie mówiąc …burzyły moje poczucie estetyki. Dopiero Internet, Instagram, Pinterest pokazał na szeroką skalę, że można inaczej.
Bardzo cieszę się, że na tak poczytnym blogu powstał taki ciekawy i merytoryczny wpis! Zachęcam więc do przeczytania i zagłębienia się w swoje myślenie o estetyce.
Napisz komentarz